Hasło zaimportowane automatycznie – nie zostało zweryfikowane w wiarygodnych słownikach. Jeśli znasz malajski, kliknij na Edytuj, dokonaj ewentualnych korekt i usuń niniejszy komunikat. Dziękujemy! Listę innych niesprawdzonych haseł w tym języku można znaleźć pod tym linkiem. telefon (język norweski (bokmål)) [edytuj] en telefon Telefon mierzy raptem 148 mm długości i 68,5 mm szerokości, a więc bez problemu można go obsłużyć jedną ręką. Oczywiście mniejsza obudowa oznacza nieco mniejszą baterię (4000 mAh) i wyświetlacz (5,9”) niż u pozostałych rywali, ale są to w zasadzie jedyne kompromisy, z którymi muszą się liczyć posiadacze ZenFone’a 8. Do jednego numeru telefonu możesz mieć przyporządkowane jednocześnie jedno konto w PKO Banku Polskim lub jedno konto w Inteligo. Aplikacja nie obsługuje wielu rachunków na raz. Jeśli chcesz zmienić rachunek przyporządkowany do Twojego numeru telefonu, zmień ustawienia w zakładce „IKO” w bankowości elektronicznej iPKO / Inteligo To oznacza, że w razie awarii telefon nie będzie działać, przez co nie będzie można korzystać z niego, gdy coś się stanie. Ile ludzi w Polsce ma telefon stacjonarny? Według raportu UKE z telefonu komórkowego korzysta 93,1 proc. Polaków, jednocześnie spada odsetek użytkowników (9,1 proc.) posiadających w domu telefon stacjonarny Podsłuchiwanie twojego telefonu jest możliwe i przedstawiliśmy aplikacje, które to umożliwiają, aczkolwiek jeżeli ktoś bez twojej zgody zainstaluje taką aplikacje, zrobi to nielegalnie, ponieważ tylko odpowiednie służby zgodnie z prawem mogą podsłuchiwać rozmowy. Co do podsłuchów, są to urządzenia sprzedawane legalnie i pada peta disamping kawasan tersubur di australia ditunjukkan pada nomor. zapytał(a) o 16:37 Czy w poprawczaku można mieć swoje rzeczy ? np: laptop z internetem? telefon komórkowy? można przynieść tam takie rzeczy? można tam mieć? nie jest zabronione? np: rodzice przywieźli dziecku laptop z netem czy opiekunowie mogą go zabrać i dawać mu tylko za dobre sprawowanie ? czy może on mieć go cały czas ! idzie do pokoju i ma gdzieś go schowanego ! jak to tam jest ? no a telefon? przecież może go gdzieś schować? gdzieś nie wiem. no do kieszeni nie bede go chyba przeszukiwać ; / to raczej tylko telefon ; / Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2012-01-20 18:22:19 Odpowiedzi Julka!. odpowiedział(a) o 16:38 Mindii. odpowiedział(a) o 16:38 Nie można mieć swoich rzeczy, bo on tam siedzi za karę, a nie w nagrodę. A jeśli ktoś ma to opiekunowie mogą go zabrać ( i oddają rodzicom). Uważasz, że ktoś się myli? lub Please add exception to AdBlock for If you watch the ads, you support portal and users. Thank you very much for proposing a new subject! After verifying you will receive points! asfalt84 03 Dec 2008 15:29 1352 #1 03 Dec 2008 15:29 asfalt84 asfalt84 Level 16 #1 03 Dec 2008 15:29 witam pytanie takie trochę dziwne, więc pewnie trafi zaraz do kosza (pozdrowienia dla moderatora), a więc przyszła klientka z pytaniem czy są jakieś telefony do których produkcji obudowy nie używa sie niklu z racji tego ze ma mocne uczulenie właśnie na ten związek (używa 3510i w pokrowcu silikonowym) i niebardzo jestem wstanie jej odpowiedzieć a testowanie na niej raczej nie wchodzi w grę. wie ktoś może coś na ten temat?? pozdrawiam #2 03 Dec 2008 16:04 matezzz matezzz Level 25 #2 03 Dec 2008 16:04 luźne rozkminy na ten temat. nikiel to metal, więc w ulementach/układach pp, nie będzie raczej używany. jako przewodnik jest używany do elementów stykowych, ale ciężko stwierdzić w którym telefonie jest, a w którym nie. ramka metalowa wokół wyświetlacza, i blacha z tyłu mogą nikiel przypominać. proponuję też zajrzeć do instrukcji obsługi, i poczytać na stronie producentów, może za sprawą nagonki na metale ciężkie (ołów) producent wyszczególnia zawarte w produkcie pierwiastki. pozdrawiam #3 05 Dec 2008 07:34 Fyszo Fyszo Level 37 #3 05 Dec 2008 07:34 Zmniejszy ryzyko trafienia na ślady niklu, jeśli zrezygnuje z wszelkich 'błyskotek'... czyli brak srebrzeń na elementach panela...zwykłe czarne plastikowe. W środku raczej niklu nie ma. #4 06 Dec 2008 17:21 BartekWB BartekWB Level 27 #4 06 Dec 2008 17:21 Ciekawe co jej ciało powie na 3310. Pownień mieć obrońcę już przy pierwszej czynności w sądzie po umieszczeniu w wniskować o zmianę obrońcy z urzędu. Można ,a nawet trzeba nawiązywać kontakt z adwokatem. CYTATArt. 30. § 1. W postępowaniu w sprawie nieletniego stronami są:1) nieletni,2) rodzice lub opiekun nieletniego,3) prokurator.§ 2. Przepisy niniejszej ustawy dotyczące opiekuna stosuje się odpowiednio do osób, pod których stałą pieczą nieletni faktycznie pozostaje.§ 3. Sędzia lub inny organ prowadzący postępowanie może odmówić nieletniemu przeglądania akt i sporządzania odpisów, jeżeli przemawiają za tym względy wychowawcze.§ 4. Sąd rodzinny może dopuścić przedstawiciela organizacji społecznej do udziału w postępowaniu w charakterze przedstawiciela społecznego. Wykaz tych organizacji ustala Minister Sprawiedliwości w drodze rozporządzenia.§ 5. (4) Na rozprawę lub posiedzenie sąd może wezwać także kuratora, przedstawiciela schroniska dla nieletnich, zakładu poprawczego, zakładu wychowawczego albo placówki opiekuńczo-wychowawczej lub zakładu społecznego służby zdrowia albo zakładu pomocy społecznej, w którym nieletni przebywa, a ponadto również inne osoby, w szczególności przedstawiciela szkoły, do której nieletni uczęszcza, zakład pracy, w którym jest zatrudniony, lub organizacji społecznej, do której należy; w sprawach o czyn karalny jako przestępstwo skarbowe, można wezwać także przedstawiciela właściwego organu finansowego, określonego w ustawie karnej skarbowej. Obecny postęp techniki doprowadził do tego, że mamy naprawdę niesamowite telefony.... mam i ja 😁.... i tak się przyzwyczaiłam, że mój telefon jest zawsze ze mną i robi tyle fajnych rzeczy... oprócz oczywiście standardowych opcji jak rozmowy i sms-y... robi zdjęcia.... mam tam internet....w telefonach mamy nawigację...słuchać mogę muzyki .... no po prostu cud miód i orzeszki.... niedługo pewnie i pizze będzie można nimi robić 😜.... przykleiliśmy się do telefonu, albo on do nas.... większość ludzi nie wyobraża sobie życia bez niego. No i traf chciał.... chwilowo nie mam mojego telefonu... dużo nie rozmawiam przez niego... nie rozdaję numeru...mało osób ma do mnie dostęp 😏 dbam o moją prywatność po prostu i tyle.... no ale co odkryłam przez ten brak telefonu???.... że czuję jakiś.... brak.... czuję się zaniepokojona.... nie ma ze mną kontaktu 😲 Na ogół telefon leży i tak mało kto dzwoni... no ale jak go nie ma czuję się nie swojo....i tak naprawdę nie tylko ja tak mam... uzależniliśmy się od bycia w ciągłym zasięgu i kontakcie. A przecież jeszcze w latach 90-siątych żeby mieć telefon stacjonarny to nie było tak od razu....tak hop... nie mówiąc już o latach wcześniejszych.... a telefonia komórkowa dopiero wtedy u nas ruszała.... pamiętam jak miałam pierwszą "komórkę" to wstydziłam się odbierać w autobusie... jakoś się niezręcznie czułam, że wszyscy słyszą o czym rozmawiam... a teraz 😳 ludzie gadają nawet o intymnych rzeczach. Jak ten świat się zmienia.... na ulicach pełno ludzi zapatrzonych i przyklejonych do swoich różnych telefonów .... "ajfonów" i takich różnych sprzętów.... to już zaczyna być choroba cywilizacyjna. No i tak czułam brak kontaktu, że wygrzebałam z szuflady starego samsunga 😂 o boże.... zapomniałam jak się go obsługuje.... wiecie jak ciężko mi napisać sms-a .... trzeba klawisz kilka razy przydusić by wyszła pożądana litera 😬 jak dostaje sms-a to oddzwaniam.... nie odpisuje.... no wkurza mnie takie duszenie tych klawiszy i wychodzą mi nie takie wyrazy bo za daleko poleciałam.... koszmar 😁.... a przecież jeszcze parę lat temu z niego korzystałam. No i tak sobie myślę o tych wszystkich sprzętach.... bez jakich nie możemy żyć we współczesnym świecie....99% ludzi ..... mam namyśli kraje cywilizowane oczywiście....nie wyobraża sobie w obecnych czasach nie mieć telefonu, internetu.... codziennie nie zajrzeć na fejsa... nie luknąć na YouTuba .... uzależniliśmy się totalnie. Ja rozumiem, że nie możemy żyć bez pralki....czy zmywarki.... no kto lubi zmywać, albo prać.... to po prostu sprzęty ułatwiające nam życie.... obecnie wkładasz pranie do pralki i odpoczywasz 😊 No ale telefon 😕....żeby aż tak mi było go brak ....dotychczas myślałam, że tylko mam problem z kawą.... tak ....tak .... uwielbiam poranek zaczynać pyszną kawą z mlekiem.... nic nie poradzę.... no mogła bym poradzić.... ale nie chcę 😎.... kocham taki początek dnia....właściwie to już taki poranny rytuał .....uważałam to za mój jedyny nałóg ......ogólnie to jakiś czas temu cieszyłam się, że pozbyłam się telewizji.... ogłupiacza wielu lat nie oglądam TV.......ale sprawa z telefonem uświadomiła mi jak łatwo się uzależnić od "byle czego". Rocznie kilkadziesiąt nastolatek z poprawczaków i innych placówek resocjalizacyjnych rodzi dzieci. Często są im one odbierane do domów dziecka albo do adopcji. Dziewczyn nikt o zdanie nie pyta, jakby nie miały prawa do macierzyństwa. Klaudia była kompletnie nieprzygotowana na to, co się ma stać. 17-latka do końca była przekonana, że córeczka zostanie z nią. O tym, że trafi do rodziny zastępczej, dowiedziała się zaraz po porodzie. Została z piersiami pełnymi mleka, zrozpaczona, przerażona. Nie rozumiała, co się dzieje. Nikt jej o nic nie pytał ani niczego nie tłumaczył. Takim dziewczynom jak Klaudia w szpitalach często zakazują karmić piersią, żeby się nie przywiązywały, bo wszyscy oprócz nich już wiedzą, że dziecko będzie odebrane. – Problem dotyczy 60–80 dziewcząt rocznie. Zachodzą w ciążę na przepustkach, urlopach, podczas ucieczek albo zostają skierowane do placówki już jako nieletnie matki. Skala zjawiska nie jest bardzo duża, więc system traktuje je jak rzadką chorobę; nie dostrzega – mówi Agnieszka Sikora, była reporterka telewizyjna, która po nakręceniu cyklu dokumentalnego „Dziewczęta z Falenicy” zaangażowała się w pomoc opuszczającym placówki resocjalizacyjne i założyła fundację Po Drugie. – To jest kilkadziesiąt tragedii rocznie. Nikogo nie obchodzi, że rozdzielanie matek z nowo narodzonymi dziećmi to po prostu barbarzyństwo. Zamiast dać im szansę i wsparcie, system je skreśla. Bo przecież chodzi o złe dziewczyny; trudne, zdemoralizowane, agresywne. Według Romualda Sadowskiego – który od 23 lat pełni funkcję dyrektora Schroniska dla Nieletnich i Zakładu Poprawczego w Warszawie-Falenicy – coraz bardziej agresywne. Kiedyś 70–80 proc. dziewczyn trafiało do jego placówki za kradzieże. Dziś w 80 proc. chodzi o przestępstwa agresywne: rozboje, pobicia, ciężkie uszkodzenie ciała, wymuszenia, współudział w zabójstwie, a nawet brutalne gwałty. – Ale warto sobie uświadomić, skąd to się w nich bierze. Wychowywały się w najgorszej patologii. Były bite, maltretowane, często wykorzystywane seksualnie. Od małego czuły się niechciane, niekochane, odrzucone – opowiada. – Starały się to zepchnąć do podświadomości, ale to okaleczenie psychiczne w nich tkwi. Często płaczą, krzyczą przez sen. Jest w nich zaborcza potrzeba miłości. Dla wielu z nich nastoletnie macierzyństwo mogłoby być szansą na resocjalizację. 35 proc. wychowawców ankietowanych przez fundację Po Drugie zgadza się z Sadowskim. W nieplanowanej ciąży i macierzyństwie swoich podopiecznych widzą nowe szanse resocjalizacyjne, bo to oznacza powód, żeby zawalczyć o swoje życie. Włącza się im opiekuńczość, troskliwość, wyciszają się. Ale bez wsparcia nie dadzą rady. Jej portret Sylwetki nastoletnich matek z poprawczaka mają wiele rysów wspólnych. Większość tych dziewczyn wychowywała się w zapuszczonych, patologicznych domach, gdzie wszędzie walały się butelki po wódce i przewijały tabuny pijanych wujków i cioć. Tata pił i bił, chyba że akurat przebywał w więzieniu. Często piła też mama, a nawet babcia i dziadek. Przemoc to było codzienne doświadczenie. Pytane o najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa, opowiadają na przykład o dniu, gdy tata obiecał kupić popcorn i naprawdę kupił. Nikt się tymi dziewczynami specjalnie nie przejmował, miały sobie radzić i nie przeszkadzać. Nie wiedziały, co to jest uczuciowa pewność i stabilizacja. Kłopoty w szkole zaczynały się bardzo szybko. Pierwsze wagary zazwyczaj w wieku 9–10 lat, wkrótce potem pierwszy papieros, pierwszy alkohol w wieku lat 12, ale bywa, że wcześniej. I złe towarzystwo, które wciąga, bo to dzieciaki z podobnych domów, z podobnymi problemami, a więc pierwsze środowisko, w którym poczuły, że ktoś je rozumie. A potem idzie już błyskawicznie: pierwsze kradzieże i rozboje, bo skądś trzeba wziąć na fajki i wódkę; pierwsze bójki, bo jakoś trzeba rozładować nagromadzoną latami, tłumioną agresję. „Może życie nie miało już dla mnie w ogóle sensu. Zaczęłam zaczepiać przypadkowe osoby i wraz z rówieśnikami okradać, robić włamania. Zaczęłam również lać po mordach. Nic mnie nie interesowało oprócz moich znajomych” – to wspomnienie 18-letniej Agaty. No i pierwszy seks, bo rozładować trzeba też tę zaborczą potrzebę miłości. – Z jednej strony to grupa skłonna do zachowań ryzykownych, a z drugiej rozpaczliwie poszukująca bliskości. To jest mieszanka wybuchowa – mówi Agnieszka Sikora. – Potrafią zakochać się w 10 minut, bo chłopak ma fajną bluzę czy tatuaże. Chłopak jest zazwyczaj starszy, więc wydaje się odpowiedzialny. Imponuje jej, jest królem osiedla. Mówi rzeczy, których dziewczyna nigdy wcześniej nie słyszała, że jest ładna i fajna. I chce dowodu miłości. Przekonuje, żeby się nie bała, bo 14-latki przecież nie zachodzą w ciążę, więc się nie boi. A jeśli mimo wszystko się ociąga, chłopak bierze dowód miłości siłą. – Nawet jeśli to klasyczny gwałt, te dziewczyny nie za bardzo wiedzą, co to znaczy, bo w ich środowisku przemoc wobec kobiet jest normą – opowiada Romuald Sadowski. W większości przypadków ciąża to wpadka. Ale zdarzają się też dziewczyny, które specjalnie starają się zajść, bo to szansa na przedterminowe zwolnienie z placówki. A co z dzieckiem? Mówią sobie, że jakoś to będzie; ludzie przecież mają dzieci i jakoś sobie radzą. Są i takie, które zachodzą w ciążę, bo strasznie chcą mieć „coś” do kochania. Fundacja Po Drugie realizuje w placówkach program związany ze świadomym rodzicielstwem. Jego częścią była trzydniowa opieka nad lalką fantomem, którą trzeba karmić, myć, przewijać, usypiać. – Większość dziewczyn po takim doświadczeniu twierdzi, że nie są jeszcze gotowe na dziecko, ale są i takie, które nie chcą oddać lalki, bo się przywiązały – opowiada Agnieszka Sikora. Zawieszone macierzyństwo W dwóch kobiecych zakładach karnych w Polsce stworzono specjalne oddziały, w których skazane mogą przebywać ze swoimi nowo narodzonymi dziećmi. Po to by w tym kluczowym dla rozwoju okresie mogły nawiązać z nimi bliską relację; by nie powtórzyło się błędne koło patologii i odrzucenia. W placówkach resocjalizacyjnych dla nieletnich takiej możliwości nie ma. Gdy dziewczyna z poprawczaka zachodzi w ciążę, sąd rodzinny albo decyduje o umieszczeniu dziecka w rodzinie zastępczej, adopcyjnej lub domu dziecka, albo zostaje ona przedterminowo zwolniona. W pierwszym przypadku to dramat rozłąki. Andżelika urodziła, mając 16 lat. Sąd rodzinny spytał, co wybiera dla synka: dom dziecka, rodzinę zastępczą czy adopcję? Była z tą decyzją zupełnie sama. Domy dziecka i rodziny zastępcze znała z własnego, niedobrego, doświadczenia. Pomyślała, że o adopcję starają się ludzie, którzy nie mogą mieć dzieci, a bardzo tego chcą, więc jest szansa, że naprawdę pokochają jej synka. Ona nazwała go Dawid. Nie wie, jak się dziś nazywa, jak wygląda, gdzie jest. Oddając synka, do jego rzeczy dołączyła list, w którym pisze, że bardzo go kocha i tłumaczy, dlaczego nie mogli zostać razem. Nieletnia matka nie ma praw rodzicielskich i może je uzyskać tylko w jednym przypadku. Gdy ukończy 16 lat i za zgodą sądu poślubi pełnoletniego partnera. To absurdalne rozwiązanie, bo dziewczyna, by zachować dziecko, wychodzi za mąż za tego swojego króla osiedla, który oczywiście pije, a niedługo potem zaczyna bić. Albo związek się rozpada, albo powtarza się błędne koło patologii. Na dramat przypadkowego macierzyństwa nakłada się dramat przypadkowego małżeństwa. Jeśli dziecko trafiło do domu dziecka albo rodziny zastępczej, dziewczyna może po ukończeniu 18 lat starać się je odzyskać. Karolina bardzo czeka na ten moment. Odwiedza swojego synka w domu dziecka w każdy weekend. Kiedy musi wyjść, płaczą oboje. Ale ona i tak ma szczęście, bo dom dziecka jest blisko jej placówki. Czasem dziewczyny dzieli od ich dziecka kilkaset kilometrów. Jak w tej sytuacji podtrzymać relację? Z dwulatkiem nie da się tego zrobić na Skypie czy przez telefon. Takie zawieszone w czasie macierzyństwo rzadko kończy się happy endem. Nikoli się udało, ale ona ma skarb – normalną, niepijącą mamę, która mogła zostać rodziną zastępczą. Pierwsze słowo, jakie wypowiedział jej synek, to nie było „mama”, tylko „baba”, i to bolało, ale przynajmniej miała z nim w miarę stały kontakt. Bywa, że rodziny zastępcze niechętnie patrzą na mamy z poprawczaka i utrudniają, jak mogą. Nikola znalazła stałą pracę jeszcze w czasie pobytu w zakładzie poprawczym. Próbowała podtrzymać związek ze swoim królem osiedla. Wiedziała, że pije. Pił od samego początku, ale kiedy pierwszy raz ją uderzył, przerwała to natychmiast. Za dobrze pamiętała swoje dzieciństwo i swojego tatę, który próbował poderżnąć mamie gardło nożem, a ona – pięcioletnia – błagała go, by tego nie robił. Z poprawczaka puścili Nikolę w październiku ubiegłego roku. W pracy awansowała z kasjerki na kierowniczkę sklepu. Asystentka rodzinna pomogła jej załatwić malutkie socjalne mieszkanie. Wreszcie po wielu kontrolach i korowodach sądowych udało się jej odzyskać synka. Od kwietnia mieszkają razem. Niepowroty, powroty Gdy zapada decyzja, że ciężarna nastolatka zostaje zwolniona, kluczowe jest pytanie: dokąd? Do patologii, w której wyrosła, by dziecko powtórzyło jej historię? Inne wyjście to dom dziecka, w którym nastoletnia matka może przebywać razem z dzieckiem, ale takich miejsc jest bardzo mało. Albo rodzina zastępcza, wyspecjalizowana w pracy z młodocianymi matkami z dziećmi, ale takich miejsc jest jeszcze mniej. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to dom samotnej matki, a to scenariusz fatalny. „To było najgorsze miejsce na ziemi. Syf! Kompletne dno. Wokół same dorosłe kobiety z bandą wrzeszczących bachorów, wyklinające na cały świat” – wspomina Magda, która urodziła w wieku lat 14. Domy samotnej matki często prowadzone są przez zakonnice. Dziewczyny nie potrafią dostosować się do panujących tam zasad, buntują się, znów włącza się im agresja. Zdarza się, że wyładowują ją na dziecku. Domy samotnych matek nie są przygotowane do pracy z nieletnimi, nie mają dla nich żadnych programów, które przygotowywałyby do macierzyństwa. – To absurdalne rozwiązanie, bo zwalniając dziewczynę w takie miejsce, przerywa się resocjalizację. I to w momencie, gdy wymaga ona szczególnego wsparcia i szczególnie ciężkiej pracy – twierdzi Agnieszka Sikora. – Dla dorosłej kobiety pierwsze dziecko to sytuacja nowa i trudna, a co dopiero dla nastolatki, która zazwyczaj ma problemy z emocjami i spędziła ostatnie lata w izolacji. One czasem nie bardzo wiedzą, jak zrobić zakupy, a co dopiero załatwić jakąś sprawę w urzędzie czy u lekarza. Romuald Sadowski po raz pierwszy zdecydował się przekroczyć granicę prawa 20 lat temu, gdy jedna z jego podopiecznych z Falenicy, Aneta, zaszła w ciążę. Nie skończyła jeszcze szkoły, nie miała dokąd pójść. Przygotował jej oddzielny pokój, gdzie zamieszkała razem z dzieckiem. Absolutnie nie powinien tego robić. Przepisy są bezwzględne i jednoznaczne: nieletnia nie ma prawa przebywać w placówce resocjalizacyjnej razem z dzieckiem. Miał świadomość, że gdyby zdarzył się jakiś wypadek, prokurator nie miałby dla niego litości. Ale był głęboko przekonany, że to, co robi, ma sens. – Aneta mogła spokojnie kończyć szkołę, bo gdy była na lekcjach, dzieckiem zajmowały się pielęgniarka, wychowawczyni albo co bardziej przytomne koleżanki. Psycholog obecny 24 godziny na dobę, więc można było cały czas pracować z nią wychowawczo. Wydawało się, że ma świetny kontakt z dzieckiem. Same korzyści – wymienia. – A dla tych moich głupciów patrzenie, ile wysiłku wymaga wychowanie małego dziecka, to była najlepsza lekcja wychowawcza, lepsza niż jakikolwiek film czy prelekcja. Idylla trwała 9 miesięcy. Któregoś dnia Aneta wyszła na przepustkę i nie wróciła. Wyjechała za granicę. Jej synek został skierowany do natychmiastowej adopcji. Romualda Sadowskiego to nie zraziło. Wie, że do tych dziewczyn trzeba mieć świętą cierpliwość, że one jeszcze wiele razy się potkną, zanim wyjdą na prostą. Dziewczyny mówią na niego Papcio. Nawet te, które już zakończyły karę, wiedzą, że zawsze mogą zadzwonić: „Papciu ratuj”. Tak jak Magda, którą teściowa w pijanym widzie wywaliła z dzieckiem na ulicę. To był kwiecień, zimno jak cholera. Wylądowały z córeczką w jakiejś komórce, bez łóżka, bez koca, bez grosza przy duszy. Strażnik po nie pojechał. Przeczekały najgorszy czas w Falenicy. – To dziewczyny, które nie mają rodzinnego domu. Ich domem jest poprawczak i póki ja tu będę dyrektorem, drzwi dla nich i ich dzieci będą otwarte – deklaruje. Trudne dziewczyny Każda z tych spraw jest trudna, bo to są trudne dziewczyny. Ale nie wolno od początku pozbawiać ich szans. A dziś tak to wygląda. Gdy zajdą w ciążę, słyszą od wszystkich: nie dasz rady, odpuść sobie, w rodzinie adopcyjnej dziecku będzie lepiej. Rodzinne ośrodki diagnostyczno-konsultacyjne, widząc dziewczynę z poprawczaka, wystawiają sztampową opinię: „nieletnia nie posiada koniecznych zasobów do pełnienia roli matki”. – Dla nich odebranie dziecka jest jak niezrozumiała kara – przekonuje Agnieszka Sikora. – Zostają po tym rozbite, rozchwiane emocjonalnie. Świat dorosłych widzą jako wrogi i niesprawiedliwy. Oczywiście każdemu przypadkowi trzeba się przyglądać, by nie przegapić momentu, gdy dobro dziecka może być zagrożone, ale nie skreślajmy tych dziewczyn na starcie. Dwa lata temu fundacja Po Drugie we współpracy z Wyższą Szkołą Nauk Społecznych Pedagogium opracowała raport o sytuacji nieletnich ciężarnych i matek w placówkach resocjalizacyjnych. W jego rekomendacjach jest mowa o tym, że nie wolno tych dziewczyn traktować przedmiotowo, trzeba je wysłuchać, pomóc w dokonaniu świadomego wyboru, a nie automatycznie nakłaniać do adopcji. Jeśli się na nią zdecydują, powinny dostać wsparcie psychologiczne, bo mają poczucie, że zawiodły, tak jak zawiedli wcześniej ich rodzice. Dla tych, które chcą wychowywać swoje dzieci, powinny powstać specjalne oddziały lub placówki, które wesprą je w macierzyństwie i pomogą się usamodzielnić. Rok po ogłoszeniu raportu znowelizowana została ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, która wprowadziła zasadę nieoddzielania małoletnich matek przebywających w pieczy zastępczej od dziecka. Piecza zastępcza to domy dziecka albo rodziny zastępcze. Dla dziewczyn z poprawczaków wszystko zostało po staremu. *** PS Niedawno w gabinecie Romualda Sadowskiego zadzwonił telefon. Tym razem nie chodziło o „Papciu, ratuj”. To był Paweł, dorosły już syn Anety, tej, która jako pierwsza zamieszkała w Falenicy z dzieckiem, a po jej ucieczce oddany do adopcji. Chciał, żeby mu pomóc w nawiązaniu kontaktu z biologiczną matką. Sadowski wysłał list na adres jej rodziny: „Syn Cię szuka”. Aneta oddzwoniła. Mieszka w Anglii, ma męża i trójkę dzieci, które byłyby szczęśliwe, gdyby mogły poznać brata. Ona też byłaby szczęśliwa, gdyby mogła go zobaczyć. Spotkali się w Warszawie. Paweł się bał, jak to wszystko wypadnie, ale potem zadzwonił do dyrektora Sadowskiego i powiedział: Dziękuję, dziś mam dwie matki. Niektóre imiona zostały zmienione.

czy w poprawczaku można mieć telefon